24 stycznia 2009, 21:28
Wszyscy wokoło mnie drażnią.
Swoim uśmiechem, swoją radością, swoim szczęściem.
Gdyby nie nadzieja, że kiedyś spotkam kogoś, komu będę
zwyczajnie potrzebna, byłoby jeszcze gorzej. Sięgnąć dna
jest bardzo łatwo. Wystarczy chwila, by życie zmienić
w piekło. Lecz trzeba również odwagi, by tego dokonać..
Mi jej zawsze brakowało, przynajmniej w tym względzie.
Natomiast w paleniu za sobą mostów jestem "wielka"..
Ktoś kiedyś powiedział, że uciekam. Przed życiem, przed
ludźmi, przed uczuciami, przed porażką. Uciekam i łapię
się we własne sidła. Błędne koło.
Coś w tym jest. Ja faktycznie uciekam. Najgorsze, że nie wiem
dokąd. Gdzie jest meta i co tam na mnie czeka??
Może szczęście, a może większe nieszczęście, które sama
na siebie ściągam przez lata ucieczki?????
Grom wie...
Męczy mnie ten ciągły bieg przed siebie, bez celu, oby dalej..
Gdyby ktoś potrafił mnie zatrzymać............